Twórzcie przestrzeń dla związku

Każdy związek potrzebuje przestrzeni i uwagi, by trwać i się rozwijać. Bez nich usycha i staje się wydmuszką. A to prowadzi nieuchronnie do rozstania. W przypadku związków borykających się z chorobą dziecka sytuacja jest jeszcze trudniejsza. Nie oznacza to jednak, że jest beznadziejna. Zacznijcie od ustalenia „codziennego czasu dla Was”, kiedy nie będziecie mamą i tatą. Poświęćcie dla siebie nawzajem choćby 15–20 minut każdego dnia, podczas których będziecie mogli porozmawiać ze sobą o wszystkim innym, poza tematami związanymi z dziećmi i problemami domowymi. Robienie sobie przerwy jest kluczowe dla tego, by pamiętać, że rola rodzica jest jedną z wielu (choć bywa, że najważniejszą), oraz by móc z dystansu spojrzeć na siebie jak na partnerów. Nawet „zwykłe” pary potrzebują odpoczynku od swoich pociech: wyjścia do kina, na kolację, romantycznej randki czy wypadu za miasto. Parom, których dziecko ciężko choruje, jest to potrzebne w dwójnasób. Jeśli wspólny wyjazd nie jest możliwy, korzystajcie z każdego wsparcia, które zapewni Wam odrobinę wspólnego czasu: nie wahajcie się przyjąć pomocy dziadków, przyjaciół czy wolontariuszy.

Obserwujcie emocje

Jako rodzicom chorego dziecka nieobce Wam są z pewnością takie emocje, jak strach, lęk, poczucie winy, obniżony nastrój, zazdrość, zaprzeczenie, odrzucenie czy poczucie beznadziei. Niekiedy występują one wszystkie naraz i są tak silne, że łatwiej jest zamknąć się w sobie lub udawać, że ich nie ma. W ten sposób jednak wycofujemy się z relacji z innymi ludźmi, w tym z naszym partnerem lub partnerką. Odcinając się od emocji, powodujemy jednocześnie, że partner – z wielką dozą prawdopodobieństwa mierzący się z podobnymi uczuciami – dźwiga je sam, co pogłębia poczucie osamotnienia w związku. Stąd już blisko do sytuacji, w której dziecko Wasze wzajemne relacje zinterpretuje jako brak miłości i wzajemnego wsparcia. W jeszcze gorszym scenariuszu emocje są tak silne, że odreagowujemy je na partnerze: wściekamy się, gdy tubka pasty do zębów pozostaje niezakręcona, dostajemy szału, widząc nieułożone ubrania itd. Żaden z tych sposobów, dławienie emocji czy niekontrolowane wyrzucanie ich z siebie, nie zbliży do siebie partnerów. Możliwe jest jednak wypracowanie konstruktywnego sposobu dzielenia się uczuciami i panowania nad nimi:

  • zaakceptujcie fakt, że odczuwacie takie, a nie inne emocje: jeśli czujecie strach, nie przykrywajcie go gniewem. Bądźcie ze sobą szczerzy;
  • zidentyfikujcie, co wyzwala te konkretne emocje: zwróćcie uwagę na fakty poprzedzające pojawienie się tego uczucia. Być może jesteście podenerwowani z powodu niedostatecznej ilości snu?
  • wypracujcie alternatywne sposoby reagowania: w ataku wściekłości policzcie do dziesięciu, wyjdźcie do innego pomieszczenia i przeczekajcie, aż ochłoniecie; by ukoić lęk, posłuchajcie muzyki relaksacyjnej, pomedytujcie; gdy czujecie, że w poczuciu beznadziei nie pohamujecie łez, przytulcie się do siebie.

Szczerość w stosunku do siebie samego pozwala innym być bliżej nas. A tego przecież w Waszym związku potrzebujecie.

Rozmawiajcie

W codziennym pośpiechu, wśród licznych obowiązków domowych i zawodowych o szczerą rozmowę poświęconą poważnym sprawom bywa trudno. Jednak jej długotrwały brak przy jednoczesnych licznych kłębiących się emocjach powoduje poczucie izolacji i wzrost napięcia, który grozi eksplozją w najmniej oczekiwanym momencie i w dodatku z siłą niszczącego tornada. Aby temu przeciwdziałać, wykorzystujcie wszelkie możliwe okazje do rozmowy. Sprzątasz w mieszkaniu, a Twój partner jedzie właśnie samochodem do sklepu? Wykorzystajcie tych kilka minut na poruszenie nurtujących Was spraw. Masz nocne przemyślenia niepozwalające Ci zasnąć, a Twoja partnerka śpi? Napisz e-mail. Nie jest ważny sposób komunikacji, ważne jest jednak, by o nią dbać jak o gwaranta przetrwania Waszego związku w tym trudnym czasie.

Spójrzcie z innej perspektywy

Nie ma dwóch osób przeżywających identycznie te same emocje. Każdy z nas jest inny, każdy z nas z różnymi uczuciami radzi sobie na swój własny, unikalny sposób. Do tego istnieją ogromne różnice w sposobach przeżywania emocji przez kobiety i mężczyzn. Jest to niestety doskonała pożywka dla braku zrozumienia, szczególnie w tak stresującej sytuacji jak opieka nad nieuleczalnie chorym dzieckiem i jego śmierć. Wartościowe jest wówczas spojrzenie na sprawy z perspektywy partnera, próba wczucia się w to, co czuje on. Wypracowanie w sobie zrozumienia i wewnętrznego przyzwolenia na to, by partner przeżywał emocje w sposób, jaki dla niego jest odpowiedni, jest największym darem dla Waszego związku, zwłaszcza w obliczu straty i żałoby.

Dokonujcie wyborów

Nikt nie wybiera ciężkiej choroby jako losu dla swojego dziecka. Spada ona na rodziców niespodziewanie, stając się częścią ich życia. Niemożliwe jest również kontrolowanie innych osób wokół nas, a oczekiwanie, że będą zachowywać się zgodnie z tym, jakbyśmy sobie tego życzyli, jest nierealne. Brak takiej kontroli może powodować poczucie bycia zdanym na łaskę (i niełaskę) okoliczności i losu. Możesz jednak kontrolować sposób reagowania na to, co się Tobie przytrafia. Tę samą możliwość ma Twój partner. Razem możecie dokonywać wyboru, w jaki sposób zmierzyć się – jako para, rodzina, zgrany zespół – z przeciwnościami losu, które Was tak boleśnie doświadczają. Poddając refleksji możliwe opcje w nowej rzeczywistości, decydując się na dzielenie się uczuciami i wzajemne wsparcie w przeżywaniu emocji, tworzycie dla Waszej rodziny szansę na przetrwanie: pomimo i wbrew.